Film
Bezprawie (Open Range) powstał w 2003r., oparty jest na
powieści The Open Range Men z 1990r. autorstwa Lauran Paine’a
i jak to bywa w przypadku westernów Kevina Costnera porusza ciekawy
wątek z historii dzikiego zachodu – kwestię wolnego spędu. Jest
to też film potwierdzający talent Costnera do kręcenia westernów.
Talent, który udowodnił w 1990r. Tańczącym z wilkami.
W przeciwieństwie do większości filmów o dzikim zachodzie
oglądamy tu zielone, falujące prerie, a nie pustynię czy
wyschnięty step. Jest wątek poruszający więź łączącą ciężko
pracujących kowbojów; jest wątek nawiązujący do szukania swego
miejsca na ziemi; jest wątek miłosny. Są emocje i świetna scena
kulminacyjna z wyborną strzelaniną. A teraz po kolei:
Jakie jest znaczenie
tytułu Open Range? W
Polsce przetłumaczono go jako Bezprawie, więc postaram się
przybliżyć prawdziwe znaczenie. Open range to otwarta przestrzeń
czy też wspólna preria – czyli tereny, na których można było
prowadzić wolny spęd bydła. W latach czterdziestych
dziewiętnastego wieku określano tym mianem tzw. terytoria Indian, o
których niewiele jeszcze było wiadomo. Powoli, lecz coraz śmielej
zapuszczali się tam poszukiwacze złota, traperzy, skauci, odkrywcy.
W ślad za pionierami ruszyli farmerzy i ranczerzy, którzy kilkoma
falami zasiedlili tereny ówczesnego zachodu. Po wojnie domowej, w
latach sześćdziesiątych, prawie każdy zakątek kontynentu został
już odkryty i przebadany. Wtedy nasiliła się też zachodnia
migracja, a gospodarka i rozwój ruszyły z kopyta. Wzrosło
zapotrzebowanie na żywność czyli głównie wołowinę. Powstały
wielkie, międzystanowe szlaki takie jak Goodnight-Loving Trail,
Western Trail czy Shawnee Trail, a także ustalono prawo wolnego
spędu, które pozwalało kowbojom korzystać z ogólnodostępnych
pastwisk na preriach USA.
Szczytowy okres spędów
to lata 1880 – 1885. Miliony sztuk bydła pędzono z pustynnego
Teksasu na północ przez wielkie równiny w poszukiwaniu pastwisk.
Wędrowano do takich miast jak Dodge, Kansas City czy Cheyenne, skąd
stada jechały koleją na wschód do Chicago lub na zachód do
Kalifornii. Czasem pędzono je dalej do Południowej Dakoty, Wyoming
a nawet do Montany i Kanady. Część szlaków prowadziła także ze
wschodu na zachód. Jednak z czasem napływ ludzi stał się tak
duży, że zaczęło brakować dla wszystkich miejsca. Wolny spęd
coraz mniej podobał się właścicielom okolicznych stad bydła
zajmujących pastwiska i wodopoje. Ranczerzy ogradzali ziemie
opatentowanym w 1874r. drutem kolczastym, ograniczając zasoby open
range. To wywołało protesty farmerów, kowbojów i małych
hodowców. Nasiliły się też kradzieże. Kompanie hodowlane i
wielcy ranczerzy zatrudniali rewolwerowców do odstraszania
nieproszonych gości. Przełomowym momentem okazały się dwie
wyjątkowo srogie zimy w latach 1886-1887, które przetrzebiły stada
bydła i zachwiały racją bytu zajmujących się nimi kowbojów. W
latach 90’tych dziewiętnastego wieku wzmożony rozwój szlaków
kolejowych i budowa przetwórni mięsnych w pobliżu dużych skupisk
hodowlanych ostatecznie zakończyły epokę open range.
I właśnie w latach
zmierzchu open range dzieje się akcja filmu. Fabuła dotyczy
konfliktu grupy kowbojów oraz bogatego ranczera. Głównymi
bohaterami są Boss (świetny Robert Duvall), Charley (Kevin
Costner), Mose (niezła rola Abrahama Benrubi) i młody Button (Diego
Luna). Gdy wysłany do miasta po zapasy Mose długo nie wraca,
Charley i Boss wyruszają mu na pomoc. Okazuje się, że ich kolega
został dotkliwie pobity i wtrącony do aresztu przez szeryfa (James
Russo). Szybko okazuje się też, że w mieście rządzi niejaki
Baxter (Michael Gambon) – wpływowy ranczer – który bardzo nie
lubi ludzi zajmujących się wolnym spędem. Zastraszeni mieszkańcy
nie są chętni do pomocy, jednak kilkoro z nich szczerze nienawidzi
Baxtera. Pośród nich jest doktor Barlow (Dean McDermott) oraz jego
siostra Sue (świetna Annette Bening). Z czasem konflikt między
kowbojami i Baxterem narasta. Gdy dwójka przybyłych ginie,
pozostali dwaj postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce i
zaprowadzić w mieście nowy porządek.
W filmie
charakterystyczną rzeczą jest więź łącząca głównych
bohaterów. Są wobec siebie jak rodzina – wspierają się i uczą
jeden od drugiego, a czasem kłócą się i dyskutują. Costner
poświęca spory skrawek taśmy filmowej by przedstawić
charakterystykę tej grupy, ich perypetie, obyczajowość, sposób
pracy i rejony, którymi podróżują. Najważniejszymi bohaterami są
Charley i Boss, których łączy długoletnia przyjaźń i zaufanie.
Dzięki wzajemnemu szacunkowi i podobnym poglądom, podejmują
słuszne decyzje i potrafią unikać kłopotów. Rozsądek i
kompromisowość nie jest jednak w stanie uchronić ich od konfliktu
z wrogami, a ich przyjaciół od śmierci i ran. Tylko dzięki
doświadczeniu, umiejętnościom strzeleckim i postępowaniu według
twardych, nie zawsze szlachetnych zasad, udało im się dożyć
poczciwego wieku.
Kolejną rzeczą jest
poszukiwanie swojego miejsca na ziemi i celu w życiu. Boss to kowboj
starej daty, któremu powoli dają się we znaki trudy życia pod
gołym niebem, bez domu i rodziny. Martwi się przyszłością dwóch
młodszych pracowników, szczególnie Buttona. Rozumie, że zarówno
on jak i Charley przez dekadę wspólnej pracy nie osiągnęli prawi
nic; nie chce, żeby takiego losu doświadczyli młodsi. Z kolei
Charley to człowiek z paskudną przeszłością. Morderca i
najemnik, dla którego praca u Bossa i trzymanie się z dala od
kłopotów (czytaj ludzi) to jedyny sposób na zapomnienie o mrocznej
przeszłości. Costner, jako reżyser i odtwórca kluczowej roli, z
jednej strony pokazuje Chaley’ego w dobrym świetle (zawiezienie
koca Buttonowi, zabranie cielaka na konia, chęć kupna porcelany dla
Sue), ale z drugiej strony robi to tak, aby było widać jak
nienaturalne jest to u człowieka o prostej, brutalnej naturze.
Światłem w tunelu może być dla niego miłość, jednak boi się
tego uczucia, bo wie, że konflikt z Baxterem wyciągnie jego
przeszłość na wierzch i zmusi do chwycenia za broń.
W kilku słowach należy
też oddać Costnerowi należny szacunek za polemikę z klasyczną
konwencją gatunku. To nie jest zwykły dramat obyczajowy, czy
przygodowy western. Falujące morza traw, kontrastujące z błękitnym
niebem, przecinanym od czasu do czasu puchatymi chmurami, to pejzaż
nie łatwy do odnalezienia u klasyków i niemal niemożliwy do
zlokalizowania u Włochów. A przecież prerie Wielkich Równin to
różnorodność, zarówno plenerów, jak i ludzkich charakterów. Co
jeszcze? Deszczowa, błotnista sceneria miasteczka z wulgarną
strzelaniną w scenie kulminacyjnej też nie przypomina zapylonych,
błyszczących w południowym słońcu uliczek gdzie pojedynkowano
się jeden na jednego.
Oglądałem materiał o
Costnerze, w którym pokazywał sceny nakręcone na potrzeby filmu, a
ostatecznie nie użyte z powodu ograniczeń czasowych i chęci
zdynamizowania akcji. Było tam wiele ciekawych fragmentów, w
których przede wszystkim nieco lepiej poznajemy charakterologię i
usposobienie bohaterów. Szkoda, że odpadły, bo w tym filmie
bohaterowie i ich wnętrza są kwestią ważną. Costner stwierdził
też, że sam montaż nieco ucierpiał z powodu odstawienia tych scen
– mimo to film ogląda się szybko i przyjemnie, bez żadnych
zgrzytów.
Podsumowując jest to
moim zdaniem jeden z lepszych westernów XXIw., warty obejrzenia.
Porusza ciekawą tematykę, czyli wolny spęd bydła, a przy okazji
daje sporo rozrywki. Rozkłada też na czynniki pierwsze psychikę i
problemy ludzi dzikiego zachodu. Mimo pewnych podobieństw do
wcześniejszych obrazów, jest w swej koncepcji oryginalny. Do tego
warto nadmienić, że Costner jest stworzony do kręcenia westernów
i kreowania ról westernowych (ktoś kiedyś powiedział, że to nowe
wcielenie Gary'ego Coopera). W swoich filmach podchodzi świeżo do
zdawałoby się wyeksploatowanych motywów. Wertuje karty historii,
szuka ciekawego punktu zaczepienia i wnika w temat bardzo głęboko,
przedstawiając widzowi nowe fakty. Jako reżyserowi udaje mu się
znaleźć złoty środek między malowniczą i nieco naiwną klasyką
z czasów Hawksa, Walsha czy Marshalla, a ponurą i brutalną
koncepcją antywesternu lat 70'tych. Czy jeszcze kiedyś zobaczymy go
za kamerą westernu? Kto wie. Gorąco polecam.
0 komentarze:
Prześlij komentarz