sobota, 2 grudnia 2017

Synowie prerii (Tumbleweeds) - 1925r. i Trzech złych ludzi (3 Bad Men) - 1926r.

Poniższy artykuł jest westernową częścią zbiorowej pracy opisującej 12 filmów z epoki kina niemego opublikowanej na blogu Panorama Kina. Tytuł artykułu to Rozkosze Kina Niemego, a całość możecie przeczytać TU.


Synowie Prerii (Tumbleweeds) - 1925r.
Produkcja - William S. Hart (Reżyseria – King Baggot);

Czy to nie ciekawe, że jeden z najwspanialszych westernów kina niemego Synowie Prerii (Tumbleweeds) to zarazem ostatni film w długiej i owocnej karierze Williama Harta? Warto obejrzeć, oprócz tej z 1925r., wersję z 1939r., z dograną wzruszającą przedmową Harta, w której już jako 75'latek opowiada o swoich odczuciach związanych z kręceniem filmów.
         Nigdzie nie znalazłem tłumaczenia tytułu Tumbleweeds, więc postanowiłem to zrobić samemu. Tumbleweeds to takie krzaczki na prerii, zwane potocznie w polskim języku słowem biegacze, ale zostawiamy dosłowne tłumaczenia. Tytuł można byłoby przetłumaczyć jako Kowboje, bo właśnie słowem tumbleweeds określano panów przeganiających bydło wzdłuż frontieru. Nie oddawałby to jednak ducha filmu, a poza tym jest już taki western z J. Waynem. Tumbleweeds to mężczyźni odłączeni od rodzin, zwykle w bardzo młodym wieku, przemierzający puste pogranicze, niczym te samotne kępki trawy oderwane od korzeni i niesione przez wiatr. Tacy właśnie synowie prerii.
         Synowie Prerii są na swój sposób dziełem wyjątkowym – zrównoważonym, nowatorskim i uniwersalnym. Podejmują tematykę kowbojstwa, jako stylu życia mężczyzn pogranicza i zderzenia ich z nadchodzącą cywilizacją. To, co w pierwszych dekadach westernu najbardziej ciekawiło widzów. Główny bohater filmu, Don Carver (wyśmienity William Hart), zakochuje się w młodej dziewczynie o imieniu Molly Lassiter (niezła Barbara Bedford) i postanawia zapuścić korzenie. Nadarza się okazja, bo na terytorium Oklahomy ogłoszono wyścig po ziemie należące wcześniej do Indian Cherokee. No i właśnie, w filmie pojawia się historyczny wątek wyścigu po ziemie (tzw. land rush). Później wielokrotnie wykorzystywany w hollywoodzkich produkcjach: vide Cimarron Wesley’a Rugglesa z 1931r. (też wersja w reżyserii Anthony Manna z 1960r), Za horyzontem (Far and Away) Rona Howarda z 1992r., no i w nieco innym kontekście w Trzech złych ludziach (3 Bad Men) Johna Forda z 1926r.
         No i jeszcze kilka słów o głównych aktorach – William Hart i Lucien Littlefield zagrali niezapomniane role. Carver to typowy ramrod – doświadczony szef, twardy, o solidnym kręgosłupie moralnym i zdolnościach interpersonalnych. Z kolei Kentucky to dziecko prerii – kowboj z krwi i kości – umorusany brudem, prosty i szczery do bólu, wychodząc do ludzi nieco fajtłapowaty. Trochę przypominający kaprala Casey z Żelaznego Konia (Iron Horse) Johna Forda z 1924r. Jak to zwykle u takich gości bywa niepewnie czują się w towarzystwie kobiet. Błyskawicznie pakują się w kłopoty i dają we znaki lokalnym szwarccharakterom. Zarówno fabularnie jak i aktorsko obaj panowie perfekcyjnie się uzupełniają: bawią i wzruszają.



Trzech złych ludzi (3 Bad Men) - 1926r.
Reżyseria – John Ford;

No właśnie - na temat podwójnego artykułu z premedytacją wybrałem Tumbleweeds i 3 Bad Men, bo ten drugi film to dobry przykład podpatrywania kolegów po fachu. Jeśli ktoś jeszcze do kompletu wcześniej odświeży The Covered Wagon z 1923r. Jamesa Cruze'a, to już zupełnie będzie mógł oglądać dzieło Forda, raz za razem wyłapując sceny, motywy i cechy postaci zapożyczone z wcześniejszych westernów. W Trzech Złych Ludziach Ford opowiada o wędrówce osadników, nęconych odkrytym przez Custera złotem w Black Hills. Wiele scen, szczególnie tych z kawalkadą wozów, dorównuje rozmachem Karawanie. Reżyser odchodzi od przypinania bohaterom oczywistej symboliki. Odwraca wizerunek dobrych i złych, tych pierwszych ubierając w stroje szajki zbirów, a drugich w eleganckie garnitury i cynowe gwiazdy. Robił to już częściowo w Żelaznym Koniu. Podobne zabiegi działy się u innych, równoległych twórców. Np. w filmie z Tomem Mixem Napad na K&A ekspres (The Great K&A Train Robbery) z 1926r. zło też czaiło się za fasadą elegancji i perfum.
          Do tego znów dochodzi kwestia wyścigu po ziemię, której Ford jakby troszkę pozazdrościł Williamowi Hartowi. W Synach prerii to było coś spektakularnego, ale przede wszystkim symbolicznego. Miało fascynować i wzruszać. Patrzcie – mówił Hart – tu gdzie jeszcze dekadę temu wiatr przeganiał krzaki, a rządy sprawowali dumni Indianie, teraz zjechał cały przekrój społecznych warstw, by stoczyć „uczciwą” grę i stać się protoplastami nowej społeczności. A biedni synowie prerii albo się do tego przyzwyczają albo odejdą w zapomnienie. U Forda to jest klasyczna gorączka złota. Ludziska próbują się oszwabić wszelkimi możliwymi metodami, a gdy pada symboliczny wystrzał z armaty – ruszają na bój jak gladiatorzy. Wozy się przewracają, konie wzajemnie tratują, a dzieci wypadają z rąk matkom.
         W krótkiej notce nie sposób napisać o wszystkim. Warto jednak zwrócić uwagę na przyjemną grę aktorów, z których najlepiej wypada Tom Santschi. Jego postać to „Bull” Stanley – szef tytułowej trójki złoczyńców, która dołącza do karawany. Panowie są świadkami napaści koniokradów na jeden z wozów, gdzie ginie jego właściciel – osadnik Carlton. Ratują córkę zabitego - Lee (niezła Olive Borden). Z czasem zaczynają ją traktować jak własne dziecko, zmieniając nieco podejście do życia. Kolejnym wartym wymienienia aktorem jest George O’Brien grający młodego kowboja Dana. Ten młodzieniec świetnie sprawdził się już w fordowskim Żelaznym Koniu. W Trzech złych ludziach znów dostał szansę i zagrał świetnie. Do czasów Johna Wayne'a nikt tak dobrze nie wkomponował się w filozofię fordowskiego protagonisty. Także John F. McDonald znany z nieco infantylnej roli majstra w Żelaznym Koniu, tutaj moim zdaniem wypada dużo ciekawiej, choć z typową dla siebie pozą „poczciwego, umorusanego brudem chłopa”.




         Dwie świetne historie opowiedziane przez dwóch świetnych twórców – gorąco polecam.

0 komentarze:

Prześlij komentarz